do dna czy od dna?
05 stycznia 2020, 12:41
Zawsze chciałam pisać.
W zasadzie zawsze pisałam. Coś, dla kogoś, dla siebie, dla nikogo, dla uciszenia tych wszystkich głosów, które przekrzykują się w mojej głowie.
Problem polega jednak n tym, ze im więcej mam do napisania, tym trudniej mi to zrobić. Gdy woda za bardzo się piętrzy, trudniej ją opanować, prawda? I tak samo jest z moimi myślami. Najłatwiej, i z pewnością najbardziej trafnie, byłoby rejestrować myśli. Bo to właśnie myśli chcę tak bardzo wypisać. To taka milcząca forma krzyku dla mnie.
Trochę smutne jest to, że milcząco krzyczeć chce o tym, co boli. Nie mam potrzeby wykrzykiwać tego jak bardzo jestem szczęśliwa. Kiedyś zapytałabym samą siebie i poddała w niekończący się krąg dyskusji to, czy ja w ogóle jestem szczęśliwa? Bo skoro o tym nie krzyczę, to może po prostu szczęśliwa nie jestem. Ale dziś już takich pytań sobie nie zadaje. Wiem, że być szczęśliwym nie równa się być bez problemów. Byś szczęśliwym to znaczy mieć powody do codziennych radości. Małych, dużych, jakiś, nijakich, istotnych dla ogółu lub tak prywatnych, że tylko szczęśliwy dostrzega to bogctwo. Pytacie, co takiego się stało, że wiem czym jest szczęście? To nie będzie historia o wygranej w Totolotku ani o namiętnej i szaleńczej miłości, gdzieś między jednym seksualnym doznaniem a drugim. Ta opowieść będzie długa i smutna, pełna momentów załamania, myśli samobójczych, chwil zwiątpienia w sens wszystkiego, wymiotów, zastrzyków, płaczu i bólu. To opowieść o tym, że nic nie jest pewne, że zaskakują Ci, którzy zawsze byli obok, jak i Ci, którzy zawsze stali z boku. To wreszcie historia, jak bardzo człowiek jest zdesperowany, jak bardzo potrfi zobojetnieć na wszystko, jak mocno wierzy w to, że jego historia jest tą najgorszą z możliwych, jak mocno stara się wierzyć, że nadzieja nie umrze jako ostatnia, ani nie jest matką głupich, a jedynym towarzyszem katorżniczej walki. To historia o tym, jak bezpłodność zmienia życie, jak zmienia oblicze słowa przyjaźń, jak bardzo uczy pokory i cementuje to dobro, które jest obok. Ale też o tym, jak bardzo można zabłądzić, jak bardzo można zagalopować się w swoim bólu, jak prędko to właśnie ten ból staje się paliwem do codziennej podróży.
Dodaj komentarz